Chile 2022 - ciąg niepowodzeń




          W połowie 2022 roku zdecydowałem się na przygotowanie wyprawy do Chile. W składzie wyprawy prócz siebie uwzględniłem Sławka Kopczyńskiego, Darka Hryniewskiego oraz Jana Novaka. Z Warszawy wylecieliśmy 22-go listopada, by samolotami linii Airfrance via Paryż dostać się do Santiago. Tam też spotkaliśmy się z Janem, który wybrał lot z Wiednia przez Madryt.
------Z podawaniem nazw rodzajów roślin mam pewien kłopot, albowiem już wiemy, że rodzaj Eriosyce sensu lato zostanie podzielony na mniejsze rodzaje. Wiemy, że rodzaje Neoporteria, Horridocactus i Eriosyce sensu stricte pozostają, ale jak teraz nazywać Thelocephala (z pominięciem Thelocephala fankhauseri, T. ripariai T.tenebrica = Diaguita fankhauseri, D. riparia i D. tenebrica) oraz pozostałe wymienione w VII grupie badań przeprowadzonych przez zespół Guerrero?. Pozostanę w większości przypadków przy nazwach rodzajów zaproponowanych w pierwopisach lub nazwach od dawna powszechnie używanych, np. Thelocephala.



23.11.2022 środa - Santiago  


            Po wyjściu z lotniska długo nie mogliśmy znaleźć pracownika firmy wynajmującej zamówione wcześniej auto. Po pewnym czasie otrzymałem na telefon informację i zdjęcie numeru wyjścia z lotniska z jakimś człowiekiem. Spodziewając się, że to zdjęcie pracownika, szybko dostrzegliśmy go w tłumie. Ten bardzo się ucieszył i powiedział, że auto jest przy biurze i on nas podwiezie. Załadowaliśmy się do auta , które otrzymało innego kierowcę i wyjechaliśmy z lotniska.
------Po przejechaniu około 3 km, auto się zatrzymało na stacji benzynowej, a kierowca zażądał za podwiezienie 300.000 Peso, co odpowiadało ponad 300 USD. W innym razie nas tu wysadzi. Zrozumieliśmy, że padliśmy ofiarą oszustów, którzy wykorzystali fakt – że jak się później okazało - na zdjęciu przypadkowo znalazł się ich szef, a zdjęcie miało ukazywać tylko miejsce spotkania. Nie pozostało nam nic innego, jak zapłacić. Dowiezieni pod biuro poczekaliśmy jakieś pół godziny, by nasze auto powróciło z lotniska. Załatwiliśmy formalności i wyjechaliśmy czteromiejscowym pickup-em firmy Nissan Navara 4x4 z 4-ma drzwiami i zamykaną pokrywą bagażnika, manualnym napędem oraz silnikiem diesla i dodatkowym kanistrem. Wcześniej na lotnisku wymieniliśmy pieniądze, więc wyruszyliśmy w podróż.
------Zaopatrzenie w niezbędne zapasy zrobiliśmy w supermarkecie Lider w Los Andes. W planach mieliśmy najpierw przejazd do Mendoza w Argentynie, w której chcieliśmy spędzić 4 dni. Na przejściu granicznym okazało się, że brakuje jakiegoś enigmatycznego dokumentu, bez którego nas nie chciano przepuścić. Że było dosyć późno, nie mogliśmy dodzwonić się do biura, które przygotowało dokumenty, za które dodatkowo już zapłaciliśmy. Wróciliśmy do Los Andes, do hostalu, w którym korzystając z lokalnej sieci wi-fi skontaktowaliśmy się z właścicielem auta. Okazało się, że teraz on nie prowadzi biura, ponieważ przyłączył się do firmy Firma Rent, która obsługuje wiele firm mniejszych. Obiecał, że rano otrzymamy stosowne dokumenty. W hostalu byliśmy bardzo miło przyjęci, ponieważ właścicielka od dawna znała Jana z poprzednich wizyt. Hostal okazał się bardzo klimatycznym miejscem, w którym stare drewniane podłogi głośno skrzypiały przy każdym kroku.


24.11.2022 czwartek – Los Andes, hostel 

Na obiecany dokument czekaliśmy do wczesnego popołudnia, po czym pożegnaliśmy właścicielkę hostalu i udaliśmy się znowu na granicę.
------Ostatecznie strona chilijska nas przepuściła, ale urzędnicy argentyńscy stwierdzili, że brakuje nam jeszcze jednego dokumentu poświadczonego notarialnie, że auto jest nam wynajęte i po prostu nie przepuszczą dalej. Znowu musieliśmy zawrócić do Chile. Ponieważ wracaliśmy jednak z terenów Argentyny, więc przeprowadzono nam kontrolę celną. Pozbawiono nas całej zakupionej wcześniej żywności. Na szczęście posiadaliśmy paragon zakupu tych towarów w Chile, więc te, które były w oryginalnych opakowaniach ze znakiem Lidera zostały zwrócone, natomiast te, które nie posiadały oznaczenia, bądź były wyjęte z opakowania, musiały pozostać na granicy. Dodzwoniliśmy się znowu do właściciela auta, który był zdziwiony wymaganiami, ale obiecał załatwienie sprawy. Jednak mając na uwadze, że dokumentów notarialnie poświadczonych nie załatwia się od ręki, a przed nami sobota i niedziela, zrezygnowaliśmy z wyjazdu do Argentyny, już tracąc prawie 2 dni. Było to pierwsze niepowodzenie. Nocleg zaplanowałem na campingu w Los Moles. Niestety, ale camping był zajęty przez zorganizowaną grupę. Tym niemniej na skałach otaczających camping znaleźliśmy:
   









- Neoporteria chilensis GM2170








- Horridocactus tuberisulcatus GM2170.1

Los Moles. Jadąc dalej na północ znaleźliśmy dostępny camping w Pichidanqui.
Tego dnia moja aplikacja zanotowała, że przeszedłem 4,74 km.



25.11.2022 piątek – Pichidangui, camping

Dalsza trasa wiodła przez La Serena do Quebrada Santa Garcia na moje stare stanowisko, na którym zebraliśmy trochę nasion:








- Neoporteria clavata "graciana" GM1586 ,




- Copiapoa coquimbana GM2171.1 i


-Sphearopuntia sphaerica GM2171.2
Quebrada Santa Garcia 210 m n.p.m.
Teraz udaliśmy się na wschód, w wysokie góry, by w okolicy Balala podziwiać bogatą populację:










- Horridocactus eriosyzoides GM2172

Balala 123 km 1480 m n.p.m.

------Wróciliśmy do La Serena, skąd udaliśmy się na północ, znajdując sobie miejsce na nocleg na równinach blisko Trapiche. Widzieliśmy w oddali jeszcze jedno auto z namiotem na dachu.
Tego dnia przeszedłem 5,91 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 570 m.

26.11.2022 sobota – Trapiche

Rano rozejrzeliśmy się po okolicy, znajdując:






- Horridocactus simulans GM2173,






- Horridocactus heinrichianus GM2174




- Miqueliopuntia miqueli GM2471.4








- Copiapoa coquimbana GM2174.2

Trapiche 250 m n.p.m.
Przy okazji zatrzymaliśmy się przy wczoraj widzianym aucie. Powitali nas chilijscy miłośnicy przyrody.



W okolicy skrzyżowania z drogą główną Ruta 5 podziwialiśmy bogatą populację H. simulans z dojrzałymi owocami.
------W dalszej drodze zajechaliśmy na stanowisko w bocznej dolinie Quebrada Chañaral ciągnącej się na zachód od Domeyko, by zebrać trochę nasion:










- Thelocephala (Diaguita) fankhauseri GM2175, razem z którą występuje


- Horridocactus heinrichianus GM2175.1

Domeyko 550 m n.p.m.
Odwiedziliśmy jeszcze znajdujące się niedaleko stanowisko:












- Copiapoa schulziana GM2176, której towarzyszyła


- Aristolochia chilensis GM2176.1 o ciekawych, aczkolwiek nieprzyjemnie pachnących kwiatach
Domeyko 645 m n.p.m.

------Zaplanowałem dalszą trasę drogą wiodącą na północ, w kierunku Maitencillo. Dosyć szybko dostrzegliśmy na ścianach kanionu żółtawo ociernione rośliny, które nam się wydały podobne do:


















- Copiapoa armata aff. GM2177, z którymi rosły


- Maihueniopsis domeykoensis GM2177.1 oraz


- Miqueliopuntia miqueli GM2177.2
Domeyko 645 m n.p.m.

Postanowiłem przejechać doliną w pobliżu masywu Cerro Negro, lecz zobaczyliśmy tam tylko:


- Eriosyce aurata GM2177.3 oraz




- Copiapoa coquimbana GM2177.4, która lekko przypominała rosnące po przeciwnej stronie masywu - Copiapoa griseoviolacea.
Cerro Negro 610 m n.p.m.

Kilka km na południe od Maitencillo zatrzymaliśmy się na krótko przed zapadnięciem zmroku. Były tu:


- Neoporteria vallenarensis GM2178








- Thelocephala duripulpa GM2179, oraz


- Copiapoa coquimbana "alticostata" GM2179.1
Maitencillo 380 m n.p.m.

------Na nocleg wybraliśmy płaskie tereny jeszcze kilka kilometrów dalej na południe.
Tego dnia przeszedłem 15,54 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 700 m.

27.11.2022 niedziela – Maitencillo

Kolejny dzień w planie miał zwiedzenie jak najdalej doliny rzeki Rio del Transito. Krętą drogą dotarliśmy do ostatniej dostępnej wioski Junta de Valeriano. Po przekroczeniu rwącego, choć niezbyt szerokiego strumienia, na zboczach zobaczyliśmy dużą ilość wielkich, osiągających 40 cm średnicy:










- Eriosyce lapampaensis GM2180. Roślin z dołu niemal nie było widać, ponieważ ukrywały się za kamieniami, trawami i innymi roślinami. Niemniej pokryte były dojrzałymi owocami.
Junta de Valeriano 1950 m n.p.m.

------Wracając zatrzymaliśmy się w pobliżu El Portillo, gdzie na trudno dostępnych, pionowych skałach zobaczyliśmy nieliczne i niezbyt wielkie:


Eriosyce lapampaensis GM2181 oraz liczne










Horridocactus transitensis GM2182.
Przy okazji zobaczyliśmy mieszkańca w jednym z owoców


El Portillo 1280 m n.p.m.

Na stacji paliw Pemex w Vallenar zatankowaliśmy do pełna. Za Vallenar pustynia kwitła.


Zatrzymaliśmy się dopiero w połowie drogi do Copiapo, znajdując populację:












Copiapoa algarrobensis GM2183
MO Algarrobal 950 m n.p.m.

------Ponieważ do kompletu wielkich roślin z gór brakowało nam jeszcze jednego przedstawiciela rodzaju Eriosyce sensu stricte, odwiedziliśmy kolejną dolinę wiodącą do przejścia granicznego Pircas Negras z Argentyną. Już przed wieczorem dotarliśmy do odwiedzanego kiedyś przeze mnie stanowiska El Maray,


gdzie nadal zobaczyć można:












Eriosyce spinibarbis GM1425, choć populacja wyraźnie zubożała
El Maray 2040 m n.p.m.
U wylotu zwiedzanej przez nas doliny rozstawiliśmy namioty.
Tego dnia przeszedłem 8,52 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 700 m.

28.11.2022 poniedziałek – El Maray

Wracając w stronę Copiapo zatrzymaliśmy się na naszym starym stanowisku z roślinami o niemal czarnych cierniach, których nie było na stanowisku z dnia poprzedniego. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że prawie wszystkie rośliny są martwe. Utrzymały się 2 rośliny, które niemal były niedostępne, a właściwie trudno dostępne z ryzykiem ześlizgnięcia się z ruchomych piargów:


Eriosyce spinibarbis GM1425.2
El Maray 1320 m n.p.m.
------Przejeżdżając przez miasto Paipote, czyli przedmieście Copiapo, zaopatrzyliśmy się w miejscowym supermarkecie Lider i zatankowaliśmy, po czym skierowaliśmy do Puquios, gdzie przy starych ruinach również występuje populacja:




Eriosyce spinibarbis GM2184
Ruines 1240 m n.p.m. a nieco dalej




Maihueniopsis colorea GM2184.1
Puquios 1290 m n.p.m.
tu również rosną nieliczne E.spinibarbis.



------Ponieważ naszym celem była Arica, więc co prędzej się tam skierowaliśmy. O zachodzie znaleźliśmy się na pustyni powyżej Antofagasta, wobec czego skorzystaliśmy z biegnącej w głąb pustyni bocznej, nieutwardzonej drogi na północ od Chacabuco, i tam rozstawiliśmy namioty. Sławek znalazł połowę końskiej podkowy, a podobno jej znalezienie symbolizuje nieszczęście.


Tego dnia przeszedłem 5,83 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 220 m.

29.11.2022 wtorek – Chacabuco

Po śniadaniu czekała nas dalsza część długiej drogi do Arica, z krótkimi odpoczynkami na posiłki i podziwianie geoglifów w okolicy Chiza.


------Już późnym popołudniem dotarliśmy do Poconchile. Mając auto z napędem 4x4 jakiś czas spędziliśmy na poszukiwaniach Islaya krainziana nic nie znajdując, by w sercu wydm na wysokości około 1000 m n.p.m. ułożyć się do snu. Przy okazji okazało się, że Sławek na poprzednim miejscu noclegu pozostawił swój namiot, więc musiał teraz improwizować, układając się na skrzyni bagażowej auta. W ostateczności mogliśmy jeszcze wrócić w drodze powrotnej po namiot, lecz nie było to miejsce na naszej zaplanowanej trasie, więc musielibyśmy nadłożyć około 300 km i pół dnia. Jednak Sławek zrezygnował z tego pomysłu.
------Było to drugie (podwójne - rośliny i namiot) niepowodzenie, chociaż liczyłem się z tym niepowodzeniem po wcześniejszych obserwacjach tych wymarłych już populacji (patrz relacje z 2013 i 2017 roku).
Tego dnia przeszedłem 9,06 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 680 m.



30.11.2022 środa – Poconchile


Chociaż trzeba było już wrócić na południe, zapragnąłem dojechać do Zapahuira, by zebrać jakieś nasiona Neowerdermannia chilensis, które potrzebne mi będą w przyszłej pracy porównawczej tej rośliny z inną, znalezioną w Argentynie w okolicy Fiambala. Koledzy też byli tym pomysłem zachwyceni. Po drodze zatrzymaliśmy się w Quebrada de Cardones, gdzie dominowały:


- Browningia candelaris GM2185.1 zaś przy nich niewidoczne zdawały się




- Haageocereus chilensis GM2185
Quebrada de Cardones 2770 m n.p.m.

Minęliśmy osadę Zapahuira i na skalistych zakrętach drogi znaleźliśmy poszukiwane:










- Neowerdermannia chilensis GM2186. U niektórych znalazłem dojrzałe owoce, ale też jedna roślina jeszcze kwitła, ponadto






- Arequipa (Oreocereus) hempeliana GM2186.1,


- Oreocereus leucotrichus GM2186.2,






- Tunilla chilensis = Tunilla soehrensii GM2186.3




- Maihueniopsis conoidea (glomerata) GM2186.4, oraz nieliczne




- Tephrocactus nigrispinus GM2186.5,
Zapahuira 3410 m n.p.m.

------Teraz pojechaliśmy na południe, po drodze tankując w Arica. Chciałem dotrzeć do wybrzeża od strony stojących przy drodze Ruta 5 monumentów Presencias Tutelares artysty Juan Diaz Fleming. Wprawdzie przy wjeździe ustawiona była tablica, że jest to teren wojskowy, ale wjechaliśmy dalszą drogą, przy której takiej tablicy nie było. Przejechaliśmy chyba 4 km, gdy przy drodze znowu pojawiła się tablica ostrzegająca, że wkraczamy na teren ściśle wojskowy, zaś w pewnej odległości przed nami ukazał się sprzęt wojskowy. To oznaczało koniec poszukiwań. Niestety, ale dostęp do miejsc, gdzie zgodnie z opisem Rittera spodziewałem się znaleźć Neoporteria aricensis został zablokowany. Od strony oceanu zupełnie nie ma dostępu, bo tak daleko droga od Arica nie wiedzie, a skały są tam niemal pionowe. Trzeba było nam wrócić i było to trzecie niepowodzenie tej wyprawy. Minęliśmy Pampa de Tamarugal, gdzie na słonym podłożu rosną endemityczne drzewa:


- Prosopis tamarugal

------Wieczorem dojechaliśmy do mojej starej lokalizacji w wysoko położonym kanionie nad osadą Chipana, gdzie standardowo ułożyliśmy się na nocleg.




Tego dnia przeszedłem 15,89 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 990 m.

01.12.2022 – czwartek – Chipana





W porannych promieniach słońca wysuszyliśmy zmoknięte przez nocne mgły namioty, a my przez ten czas poszukiwaliśmy roślin:








- Neoporteria iquiquensis GM1554 Roślin było znacznie mniej niż dawniej i raczej były w złym stanie, wysuszone i bez kwiatów a nawet pąków kwiatowych.
Chipana 900 m n.p.m.

------Jeszcze chciałem zbadać odległe o kilka kilometrów miejsce, w którym w 2017 roku znalazłem roślinę kwitnącą białym kwiatem. Poświęciliśmy na to jakąś godzinę, ale znaleźliśmy tylko dwie rośliny typowej Neoporteria iquiquensis . Rośliny znalezionej w 2017 nie udało mi się odnaleźć. Być może wówczas znalazłem rzadki przypadek rośliny, bo w każdej populacji może zdarzyć się taka, która nie posiada barwnika żółtego, ale też jej ciernie nieco odbiegały od typu.

------Minęliśmy kontrolowane przejście celne Quillagua, po czym udaliśmy się w kierunku Tocopilla, do której nie dojechaliśmy, ale skierowaliśmy się utwardzoną solą drogą przeznaczoną dla sprzętów kopalnianych, górami na południe. Chciałem zwiedzić ten masyw gór przybrzeżnych. Wjechaliśmy w pierwszą nieutwardzoną drogę wiodącą w kierunku wybrzeża. Droga prowadziła dosyć ostro w górę i w dół pokonując kolejne wzgórza. Dojechaliśmy do krawędzi leżącej na wysokości 1000 m n.p.m. nic ciekawego nie znajdując. Wróciliśmy, ale kilka kilometrów dalej spróbowaliśmy szczęścia kolejną drogą. Znowu pokonaliśmy kilka stromych wzgórz. Dojechaliśmy kilometr od krawędzi wzniesień, a dalej doszliśmy pieszo na skraj gdzie na wysokości 850 m n.p.m. zobaczyliśmy wiele martwych Eulychnia i nieliczne również martwe Copiapoa.




Wróciliśmy do auta, pokonaliśmy pierwsze wzgórze, lecz przy drugim silnik nagle zaczął pracować jak traktor i stracił siłę. Jeszcze jechaliśmy może minutę, po czym zapaliła się kontrolka oleju. Zatrzymaliśmy auto, a spod silnika wyciekał olej, przy czym osłona pod silnikiem nie była uszkodzona. To był koniec. Ja z Janem udaliśmy się już pieszo te kilka kilometrów przez kolejne wzgórza do uczęszczanej solnej drogi, zatrzymaliśmy przewóz pracowników i z nimi zabraliśmy się do Tocopilla. Na stacji paliw uzyskaliśmy numer telefonu do grua – pomocy drogowej, zapewniliśmy sobie hotel i korzystając z wewnętrznej sieci wi-fi dogadaliśmy się z lokalnym właścicielem grua na zabranie naszego auta do miasta. Mogliśmy oczywiście rozmawiać tylko z biurem wynajmującym auto, ale trwałoby to o wiele dłużej. Tym niemniej poinformowaliśmy właściciela o awarii, lecz również stwierdził, że lepszym rozwiązaniem jest, byśmy skorzystali z grua i auto doprowadzili do miasta.
Tego dnia przeszedłem 22,19 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 1040 m.

02.12.2022 - piątek – Tocopilla, hotel

O umówionej porannej godzinie czekało na nas auto ciężarowe przystosowane do przewozu pojazdów uszkodzonych. Gdy dojechaliśmy do drogi prowadzącej do naszego auta, właściciel grua stwierdził, że autem ciężarowym nas nie wyciągnie, lecz musi jeszcze raz jechać do miasta po swoje auto 4x4. Po 1,5 godzinie zjawił się ze swoim Mitsubishi Montero Sport na pokładzie. Wsiedliśmy do tego pojazdu i dojechaliśmy do naszego uszkodzonego. Przez mniejsze wzgórze z trudem przeciągnął nasze, jednak bardzo ciężkie auto, ale kolejne zmusiło ratującego do ponownego wyjazdu do miasta po swojego znajomego z kolejnym autem 4x4, by we dwóch łatwiej było nas wyciągnąć. Znowu minął dłuższy czas, ale wreszcie przyjechały 2 auta, oba Mitsubishi.




Ta dwójka wyciągnęła nas przez następne wzgórze, lecz nie dali rady z kolejnym. Po dłuższej debacie i sprawdzaniu terenu, znaleźli jakąś łatwiejszą drogę, po której wreszcie udało się nasze dociągnąć do ciężarówki, a ta dowiozła nas do hotelu. Po rozmowie z właścicielem umówiliśmy się na następny dzień na dalszy transport do Antofagasta, gdzie jest serwis Nissana.


Widok z hotelu na miasto Tocopilla.
Tego dnia przeszedłem 8,97 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 1940 m.

03.12.2022 – sobota - Tocopilla, hotel

Znowu rankiem pojawiła się ciężarówka i po załadowaniu na skrzynię naszego auta, wsiedliśmy do niego, bo w kabinie miejsca były już zajęte przez rodzinę kierowcy i pojechaliśmy do Antofagasta, gdzie znaleziono nam hotel. Ponieważ była sobota pracująca, mieliśmy pewność, że serwis nas przyjmie, jednak strażnik oświadczył nam, że w piątek była jakaś impreza z popijawą i dzisiaj nikt nie pracuje. Musieliśmy czekać do poniedziałku. Skontaktowaliśmy się z właścicielem i przedstawiliśmy sprawę, jednak dowiedzieliśmy się, że dopiero w poniedziałek będzie mógł ruszyć formalności, bo w sobotę i niedzielę nikt w biurze nie pracuje. Resztę dnia zwiedzaliśmy okolice, nabrzeże i supermarket Lider, w którym zaopatrzyliśmy się w dobre pisco.
Tego dnia przeszedłem 8,75 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 220 m.

04.12.2022 - niedziela – Antofagasta, hostal

Była to jedyna okazja, by zwiedzić część gór przybrzeżnych przeznaczonych na rezerwat La Chimba. Złapaliśmy taxi, która nas chciała dowieźć, bo kilka odmówiło, twierdząc, że tam jest niebezpiecznie. Dojazd do La Chimba nie jest zbyt prosty, ponieważ dokoła znajduje się wysypisko śmieci i tylko jedna droga tam prowadzi, a o tą drogę trzeba wypytywać mieszkańców tutejszych slumsów, a to jest dosyć niebezpieczne. Wreszcie zostaliśmy dowiezieni, przy czym kierowca taxi stwierdził, że na nas poczeka, bo i tak stąd klienta nie złapie. Określiliśmy czas naszej wizyty na 2-3 godziny i poszliśmy w góry. Już na skałach u wejścia do doliny zobaczyłem kaktusy. Były to zupełnie szare, podobnie jak skały:








Copiapoa atacamensis GM2188.1, których zdjęcia bez kwiatów wyglądały, jakby były czarno-białe. Na grzbiecie górskim wyglądały lepiej i kwitły. Tutaj też spotkaliśmy


Sphaeropuntia sphaerica GM2188.2
La Chimba 415 m n.p.m.

Wszedłem na wysokość 590 m,


lecz zegarek podpowiadał mi, że najwyższy czas wracać. Oczywiście nie z powrotem po skałach, lecz zejść w dolinę i wrócić jej dnem. Już na dnie doliny zwróciłem uwagę na pobliskie skały, na których odkryłem jakieś szczątki martwego:


Horridocactus residuus GM218
La Chimba 445 m n.p.m.


przykład maskowania w przyrodzie

------Sławek znowu znalazł tylko połowę podkowy, czyli w sumie całą, a to mogło zwiastować szczęśliwe zakończenie. Kierowca taksi czekał tak jak obiecał, ale nie omieszkał nas skasować za spędzony czas. Nie protestowaliśmy. Wróciliśmy do hotelu, znowu spacer nad ocean, piwo Kunstman i wieczorne pisco.
Tego dnia przeszedłem 15,46 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 540 m.

05.12.2022 – poniedziałek – Antofagasta, hostal

Cały dzień spędziliśmy na rozmowach i czekaniu, bo auto zastępcze musiało dojechać z La Serena. Znowu Lider,



wybrzeże





, Kunstman i pisco.
Tego dnia przeszedłem 8,02 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 10 m.

06.12.2022 – wtorek – Antofagasta, hostal

Dowiedzieliśmy się, że nowe auto właśnie wyjechało do nas z La Serena. Oznaczało to, że dopiero nazajutrz będzie nam udostępnione. Traciliśmy tylko czas, więc robiliśmy to co w poniedziałek, chociaż do odległego o 3 km Lidera iść mi się już nie chciało.
Tego dnia przeszedłem 1,08 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 5 m.

07.12.2022 – środa – Antofagasta, hostal

Rankiem pojawiło się auto grua przysłane by zabrać uszkodzonego Nissana do serwisu. Przekazaliśmy auto wraz z dokumentami. Pół godziny później przejęliśmy auto zastępcze, którym okazał się Mitsubishi Work CR L200 typu 4x2. Auto było całkiem nowe i miało przebieg nieco ponad 3000 km. Załadowaliśmy się (niestety auto nie posiadało pokrywy bagażnika), zatankowaliśmy i ruszyliśmy wreszcie w dalszą drogę tracąc niemal 6 dni, a doliczając ponad dzień przy próbie przekroczenia granicy, było to 1/4 naszego zaplanowanego pobytu. W planie miałem wjazd na Cerro Coloso, co było możliwe autem 4x4, ale nie 4x2. Wybrałem namiastkę, czyli dojazd istniejącą drogą prowadzącą poniżej, wokół szczytu.


Dojechaliśmy do jakiegoś ogródka położonego na krawędzi wzgórz, stworzonego zapewne przez miłośników przyrody z Antofagasty. W pobliżu w zasadzie były tylko :










- Copiapoa atacamensis GM2188.3
Cerro Coloso 560 m n.p.m.

------Wróciliśmy do drogi asfaltowej kierując się do El Cobre. Gdy droga zbliżyła się do krawędzi gór, zatrzymaliśmy się, by zbadać teren. Bardzo szybko wpadła mi w oko niewielka roślinka, z której się bardzo ucieszyłem:


- Copiapoa tenuissima GM2189. Więcej tych roślin nie napotkaliśmy.
El Cobre 440 m n.p.m.

------W pobliżu występowały tylko w większości martwe Copiapoa solaris i C. atacamensis. Minęliśmy El Cobre, jadąc wybrzeżem w kierunku północnym, a później wznosząc się kanionem na wschód. Przeszliśmy kilka kilometrów dnem kanionu, znajdując wszędzie tylko:




- Copiapoa atacamensis GM2189.1 o żółtych cierniach.
El Cobre 330 m n.p.m.

------Zapadały szybko ciemności, wobec czego wyjechaliśmy z kanionu, w którym trudno było o warunki do biwakowania, minęliśmy El Cobre i na piaszczystym wybrzeżu oceanu zanocowaliśmy.


Tego dnia przeszedłem 12,49 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 530 m.

08.12.2022 – czwartek – El Cobre

W planie wyprawy miałem także zwiedzenie jednego z kanionów prowadzących równolegle do wybrzeża między El Cobre i Blanco Encalada. Ponieważ przewidywałem 14-sto kilometrową przechadzkę w zupełnie nieznanym terenie, na wycieczkę zdecydował się oprócz mnie tylko Sławek. Darek i Jan podwieźli nas do kanionu a następnie pojechali, by poczekać kilka godzin w okolicy Blanco Encalada. Idąc początkowo skrajem gór przybrzeżnych w ich niższej części, znaleźliśmy jedną roślinę:


- Copiapoa tenuissima GM2190
El Cobre 670 m n.p.m.

Dalej, w niższej części kanionu zobaczyliśmy kępy:








- Copiapoa solaris GM2191.1, z których nawet jedna była z kwiatem




- Copiapoa atacamensis GM2191.2, w niezbyt dobrym stanie oraz






- Horridocactus taltalensis GM2191
Quebrada Remiendos 530 m n.p.m.

------Doszliśmy do Quebrada Remiendos i z pozomu 300 m.n.p.m. poszliśmy w górę do ujścia następnej doliny na wysokości 400 m, nie znajdując jednak nic nowego. Miałem nadzieję, że gdzieś w tej okolicy znajdziemy coś, co było dawno temu (1860) opisane przez prof. dr R. Philippi`ego pod nazwą Echinocactus conglomeratus, jednak śladu tego nie znaleźliśmy.


Wróciliśmy zatem, by dotrzeć do ujścia doliny przy Blanco Encalada. Około 700-800 m przed końcem doliny nagle łagodne dno doliny skończyło się urwiskiem około 15 m w którym zawieszono linę.


Jednak nie próbowaliśmy z niej skorzystać, ale przeszliśmy nieco powyżej starą drogą, która totalnie była zasypana obrywającymi się skałami tak, że miejscami ryzykowne było dalsze przejście.


Udało się nam jednak dojść do końca, gdzie koledzy nas wyczekiwali.


Takie widoki też po drodze nie były nam obce.

------Dalej pojechaliśmy do Caleta Botija. Autem wjechaliśmy około 3,5 km w głąb kanionu, aż do miejsca, gdzie na skałach widać było:








- Copiapoa decorticans GM2191.3


- Horridocactus floccosus GM2191.4






- Copiapoa solaris GM2191.5. Kolegom udało się nawet znaleźć jakieś nasiona.
Quebrada Botija 320 m n.p.m.

Na wyjeździe z doliny zawsze widywałem:






- Copiapoa ahremephiana = conglomerata GM1443, które zawsze mnie zachwycały, gdyż były to rośliny napite, kwitnące. Niestety tym razem były całkowicie wysuszone, nie mające chęci do życia a co dopiero mówić o kwiatach. Długotrwały brak opadów w tej okolicy dał im się we znaki bardzo mocno, ograniczając ich atrakcyjność.
Caleta Botija 50 m n.p.m.

Zatrzymaliśmy się jeszcze przy Punta Piedra, bo Jan chciał zobaczyć:






- Copiapoa humilis subsp. variispinata GM1881 z którą rośnie




- Horridocactus paucicostatus GM1881.1. Też te rośliny nie prezentowały się atrakcyjnie ani nie kwitły.
Punta Piedra 70 m n.p.m.

W Paposo skręciliśmy w górską drogę, by popatrzeć na populację:








- Copiapoa eremophila GM2192. Niewątpliwie należy ona do grupy C. haseltoniana, ale też mocno się od nich różni.
Paposo 915 m n.p.m.

Wracając zatrzymaliśmy się w miejscu wskazanym przez Jana, gdzie na skałach rosły zupełnie czarne:






- Horridocactus paucicostatus GM2193 - mam wrażenie, że jest to populacja hybrydowa H. paucicostatus z H. taltalensis - w towarzystwie






- Copiapoa haseltoniana = gigantea GM2193.1
Paposo 660 m n.p.m.
------Słońce zniżyło się do horyzontu, w związku z tym zatrzymaliśmy się na noc na półwyspie Punta Banduritas.
Tego dnia przeszedłem 21,90 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 1400 m.

09.12.2022 - piątek – Punta Banduritas

Po śniadaniu zatrzymaliśmy się przy Caleta Oliva, gdzie chcieliśmy zobaczyć populację Copiapoa olivana. Zaczęliśmy wspinać się po dosyć stromym, a właściwie coraz bardziej stromym zboczu. Początkowo mijaliśmy wszędobylskie:








- Copiapoa gigantea GM2196.1
------Gdy zrobiło się naprawdę stromo Darek i Jan postanowili wrócić do auta. Ja i Sławek brnęliśmy dalej. Gdy już mieliśmy zawrócić, bo skały stały się niemal pionowe, zobaczyliśmy niewielkie, brązowe w kolorze:








- Copiapoa olivana GM2195. Szkoda że ani nie kwitły, ani nie miały owoców. Było tu także sporo kwitnących żółto


- Oxalis bulbocastaneum GM2196 o sporych rozmiarów kaudeksowych bulwach.
Caleta Oliva 460 m n.p.m.

Po powrocie do auta, jadąc dalej w kierunku południowym zatrzymaliśmy się przy bogatej populacji:






- Copiapoa gigantea GM2197. Rośliny także nie wyglądały na szczęśliwe.
Punta Agua Dulce 40 m n.p.m.

------Przed San Ramon wjechaliśmy we wspinającą się zakosami ostro do góry drogę, na końcu której zostawiliśmy auto, a sami weszliśmy jeszcze wyżej, na szczyt wznoszącej się nad nami góry. Tam rosły znane nam już z poprzedniej wizyty:










- Copiapoa montana GM1884, niektóre z nich kwitły, ale też na niektórych były dojrzałe owoce.
San Ramon 620 m n.p.m.

------Jednak tym razem poszliśmy w głąb lądu, gdzie po pewnym czasie, na wysokości 610 m n.p.m. znaleźliśmy rośliny hybrydowe:










- Copiapoa montana x scopulina GM2198, a schodząc jeszcze niżej zobaczyliśmy piękną populację zupełnie czarnych:










- Copiapoa scopulina GM2199, z którymi występowały






- Horridocactus neohankeanus (paucicostatus) GM2199.1
San Ramon 565 m n.p.m.

------W Taltal nie tylko uzupełniliśmy zaopatrzenie, ale również zjedliśmy doskonały obiad w postaci ryb.
Niedaleko za Taltal zobaczyliśmy niewysokie wzgórza, do których dostęp był utrudniony, gdyż wzdłuż nich wyrosły ogrodzenia domostw. Niemniej jedno było otwarte i mając pozwolenie domowników przeszliśmy do wzgórz, na których w towarzystwie Copiapoa cinerea znaleźliśmy:




- Thelocephala occulta GM2200
Taltal 275 m n.p.m.

Kilka kilometrów dalej zatrzymaliśmy się widząc sporą populację:










- Copiapoa cinerea GM2201
Taltal 410 m n.p.m.,BR.

------Na nocleg zatrzymaliśmy się w jednym z kanionów niedaleko Breas, gdzie odwiedził nas wyglądający jak lisek wilk południowoamerykański.




- Lycalopex griseus - Nibylis południowoamerykański
Tego dnia przeszedłem 17,39 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 1260 m.

10.12.2022 – sobota – Breas

Po śniadaniu i nakarmieniu znowu odwiedzającego nas wilczka poszliśmy na eskapadę, której celem była występująca tu:










- Copiapoa aphanes GM2203 , której znaleźliśmy kilkanaście okazów. Muszę potwierdzić, że rację ma Rudolf Schulz twierdząc, że jest to tylko forma Copiapoa rupestris. Przy okazji trafiła nam się jedna


- Thelocephala occulta GM2203.1
Breas 710 m n.p.m.

Jan chciał jeszcze zobaczyć


Thelocephala weisseri GM1886, więc pojechaliśmy do Cifuñcho 370 m n.p.m. Jednak z powodu wielkiej suszy udało nam się wypatrzeć tylko jedną roślinę.
------Na obiad udaliśmy się do jedynej otwartej w tym czasie restauracji w pobliskiej wiosce Cifuñcho, oczywiście na rybkę. Po obiedzie odwiedziliśmy stanowisko pięknych roślin:










- Copiapoa longistaminea "goldii" GM2204
Cifuñcho 10 m n.p.m.

Wracając na obrzeżu wioski zobaczyliśmy wielką roślinę:


- Eriosyce "megacarpa" GM2204.1
Cifuñcho 30 m n.p.m.

------W planie miałem zwiedzanie kanionów leżących pomiędzy La Escondida a Cifuñcho. Jednym z powodów było znalezienie miejsca, w którym odkryto rośliny opisane jako Copiapoa longistaminea subsp. imperialis. Po drodze wyprzedzając jakieś auto Darek zauważył, że pasażerami są najprawdopodobniej małżeństwo Sarnes. Zwolniliśmy i pozwoliliśmy się wyprzedzić. Faktycznie byli to oni. Zatrzymaliśmy ich, a nasze wspólne spotkanie było dla obu stron chyba bardzo miłe, bo wszyscy byliśmy zadowoleni.


Udaliśmy się naastępnie do kanionu Quebrada Ballenita. Na początku zobaczyliśmy:


- Copiapoa taltalensis GM2204.2
Quebrada Taltal 480 m n.p.m.

Nieco dalej, już w Quebrada Ballenita pojawiły się na skałach:


- Eriosyce megacarpa GM2205 oraz poszukiwane












- Copiapoa longistaminea subsp. imperialis GM2206, które im bliżej wybrzeża, tym stawały się bardziej „złote”. Ponieważ pierwsze napotkane rośliny niewiele różniły się barwą od typowych C. longistaminea, uważam utworzenie podgatunku za niezbyt szczęśliwy zabieg. Należałoby pozostać przy dawnej nazwie C. longistaminea forma goldii. Od typowych roślin różnią się przede wszystkim tym, że rosną pojedynczo i nie tworzą rozgałęzionych grup.
Aguada del Leoncito 160 m n.p.m.

Wracając zatrzymaliśmy się przy polu:




- Copiapoa columna-alba GM2207
Quebrada la Madera 455 m n.p.m. i następnie przy kolejnym:






- Copiapoa columna-alba GM2208
Quebrada la Madera 300 m n.p.m.

------W Quebrada Tigrillo zwiedziliśmy jeszcze ujście jednego kanionu, w którym podobno licznie występować miała Copiapoa angustiflora, jednak nie znaleźliśmy ani jednej z wyjątkiem:






- Copiapoa taltalensis GM2208.1
Quebrada Tigrillo 330 m n.p.m.

------Na nocleg udaliśmy się do Quebrada Esmeralda, by rozbić namioty w otoczeniu licznych Copiapoa columna-alba. Jest to bardzo wygodne miejsce na noclegowisko, ale posiada jedną wadę – komary, których wprawdzie nie było zbyt dużo, jednak nie umiliały życia.
Tego dnia przeszedłem 17,78 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 1010 m.

11.12.2022 - niedziela – Quebrada Esmeralda

Skoro byliśmy tak blisko, pozwoliliśmy sobie na wizytę na znanym stanowisku w Quebrada Guanillos, gdzie szybko znaleźliśmy duże ilości, niestety nie kwitnących a tym bardziej nie owocujących:




- Thelocephala esmeraldana GM1450,






- Copiapoa laui GM2209,










- Copiapoa angustiflora GM1892








- Copiapoa grandiflora GM1891








- Copiapoa longistaminea GM1452.3








- Horridocactus taltalensis GM1893
Quebrada Guanillos 245 m n.p.m.

------Ponieważ Norbert Sarnes poinformował nas, że Copiapoa superba rośnie w Quebrada del Castillo na terenie Parku Narodowego Pan de Azucar, tam skierowaliśmy swoje kroki. W dolnej części doliny obficie występują wielkie kępy:










- Copiapoa cinerascens GM2211
Quebrada del Castillo 145 m n.p.m.

------W części środkowej, tam gdzie już uczęszczana i mocno wydeptana ścieżka nie prowadzi, kaktusów było mało, ale sporadycznie spotkać można było:


- Copiapoa marginata "Bridgesii" GM2211.1 oraz


- Eulychnia breviflora GM2211.2
Quebrada del Castillo 337 m n.p.m.

------W górnej części, do której doszliśmy tylko ja i Sławek udało mi się znaleźć niespodziewanie niewielką populację:








- Copiapoa hypogea "lizard-skin" GM2210
Quebrada del Castillo 400 m n.p.m.

------Oczywiście żadnej C. superba nie znaleźliśmy, czego od początku się spodziewałem, bo nie jest to miejsce, gdzie spotkać można C. laui, Th. esmeraldana i C. grandiflora. Wracając zaszedłem do jednego bocznego kanionu, gdzie napotkałem populację niemal smoliście czarnych:










- Copiapoa serpentisulcata "castanea" GM2211.3, szkoda że nie kwitły, ani nie miały owoców.
Quebrada del Castillo 235 m n.p.m.

Na noc wróciliśmy do Quebrada Tigrillo, gdzie wlot jednej doliny przyjaźnie wyglądał.
Tego dnia przeszedłem 18,41 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 530 m.

12.12.2022 - poniedziałek –Quebrada Tigrillo

Rano chciałem jeszcze przejść wierzchołkami gór wznoszących się nad Quebrada Tigrillo. Pierwsze miejsce znajdowało się kilometr powyżej naszego obozu. Szybko tam dojechaliśmy i poszliśmy w góry. Już na początku, w niewielkim kanionie zobaczyliśmy prześliczne, żółto ociernione:




- Copiapoa taltalensis GM2211.4,
Quebrada Tigrillo 610 m n.p.m.

------Weszliśmy na wysokość 740 m n.p.m. ale nic godnego uwagi nie zanotowaliśmy. Wróciliśmy do auta i podjechaliśmy w kolejne wybrane przeze mnie miejsce o wysokości 560 m n.p.m. Na wyprawę tym razem jednak wybraliśmy się tylko ja i Sławek, gdyż z uwagi na trudności wybranej trasy – odległość i wysokość – Jan i Darek odpuścili sobie spacerek. Początkowo znajdowaliśmy głównie:




- Copiapoa columna-alba GM2211.6

a bliżej wierzchołków widzieliśmy ich całe pola


- Copiapoa columna-alba GM2211.6.
Znaleźliśmy też niewielką populację:




- Horridocactus taltalensis GM2212
Quebrada Tigrillo 755 m n.p.m.

------Przeszliśmy jeszcze jakiś kilometr nic nowego nie znajdując, ale trzeba było wracać. Nie mieliśmy już tyle siły, by znowu pokonywać przebyte wzgórza w górę i w dół. Postanowiłem, że zejdziemy do doliny Tigrillo i asfaltem, nakładając nieco drogi wrócimy do auta. Po prawdzie liczyłem na szczęście, że jakieś przejeżdżające auto nas zabierze. Po drodze widzieliśmy kwitnące:




- Copiapoa taltalensis GM2213
Quebrada Tigrillo 350 m n.p.m.

------Niestety żadne auto nie ukazało się na horyzoncie i musieliśmy przejść te 5 km stale pod górę. Gdy już prawie byliśmy u celu, pojawiło się pierwsze auto, lecz już nie warto było go zatrzymywać. Do naszego auta ja osobiście dowlokłem się ostatkiem sił. Sławek był w lepszej kondycji.

------Opuściliśmy ten raj kaktusowy i podążyliśmy na południe mijając miasto Caldera z celem urządzenia sobie noclegu w dolinie na wschód od Portofino, gdzie spotkać można opisaną przez Rittera Thelocephala solitaria. Z biegiem czasu sytuacja w terenie się zmienia i typowe lokalizacje tych roślin obecnie zostały ogrodzone i stały się prywatnymi posesjami z postawionymi domami mieszkalnymi. Wybraliśmy miejsce dostępne i jeszcze przed zapadnięciem zmroku wszedłem na otaczające skały, na których spodziewałem się znaleźć Horridocactus calderanus (pilosus). Około 10 sztuk znalazłem, niestety, ani jednej żywej.
Rozejrzeliśmy się jeszcze po płaskim dnie doliny, znajdując nieliczne:




- Copiapoa calderana GM2214,


- Oxalis gigantea GM2214.1 i
- Thelocephala malleolata "solitaria" GM2215,
E of Portofino 130 m n.p.m.

------Chcieliśmy nocleg spędzić na plaży, wobec czego przejechaliśmy jeszcze kilkanaście kilometrów do Punta Salinas. Wjechaliśmy na piaszczysty teren i nasze 4x2 się zakopało. Jakiś czas próbowaliśmy się wyzwolić, lecz nadaremnie. Jan poszedł do bliskich domków poławiaczy wodorostów po pomoc i wkrótce przyjechało auto 4x4. Z kłopotami, ale udało się odholować nas na teren utwardzony nad samym brzegiem morza. Tutaj spędziliśmy noc, rozstawiając namioty.


Tego dnia przeszedłem 28,61 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 840 m.

13.12.2022 wtorek – E of Portofino

Po śniadaniu i wysuszeniu namiotów przemieściliśmy się o około 20 km na południe i zatrzymaliśmy widząc płaskie tereny wypełnione kwarcowym żwirem. W takim terenie znaleźliśmy:










- Thelocephala kraussii "longirapa" GM2216






- Copiapoa calderana GM2217


- Horridocactus taltalensis subsp. pygmaeus GM2218
Playa El Morado 60 m n.p.m.

------Podążyliśmy dalej tą drogą, kierując się do Bien Nacional Protegido Quebrada Leones. Gdy dotarliśmy do obranego przeze mnie punktu, weszliśmy na skaliste wzgórze, gdzie znaleźliśmy:






- Copiapoa calderana GM2219 oraz interesująca mnie




- Copiapoa parvula GM2220 obecnie uważana za tożsamą z - Copiapoa leonensis z czym do końca się nie mogę zgodzić, gdyż znane mi populacje wyglądają jednak inaczej.
Quebrada Leones 700 m n.p.m.

Dalsza droga poprowadziła nas w pobliżu Morro Copiapo, gdzie zobaczyliśmy:








- Thelocephala odieri GM1456
Morro Copiapo 120 m n.p.m.

Dalszym miejscem postoju były równiny, na których znaleźliśmy:








- Thelocephala odieri "monte-amargensis" GM2221
Majada El Tomate 225 m n.p.m.

Kolejny postój urządziliśmy na stanowisku:








- Thelocephala pajonalensis GM1458, których z każdym rokiem jest mniej
Bahia Salada 75 m n.p.m.

Postanowiliśmy odwiedzić Caleta Totoral w południowej części, gdzie na skałach fotografowaliśmy:






- Copiapoa echinoides GM2222
- Copiapoa dealbata GM2223




- Horridocactus totoralensis GM2224










- Copiapoa echinata GM2224.1 obecnie uznana za tożsamą z - Copiapoa fiedleriana




- Eulychnia breviflora GM2224.2
Caleta Totoral 13 m n.p.m.

------Wyjechaliśmy na główną drogę i wówczas sobie przypomniałem, że niedaleko jest stanowisko, które odkryłem w 2011 roku, ale nie zapisałem danych GPS. Pilnie obserwowałem, czy uda mi się rozpoznać to miejsce. Udało się, jednak rośliny nie kwitły, ale niektóre miały jeszcze owoce:










- Thelocephala glabrescens GM1461
S of Punta de los Burros 180 m n.p.m.

------Wieczorem zajechaliśmy do rybackiej osady Carrizal Bajo. Wprawdzie istniejący tam hotel był zamknięty, ale obłaskawiony właściciel, któremu Jan przypomniał o wspólnym zdjęciu, urządził nam kolację i zakwaterował w swoich cabañas.


Tego dnia przeszedłem 14,24 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 580 m.

14.12.2022 środa – Carrizal Bajo, cabañas

Głównym celem dnia było dotarcie do szczytu Chuchampe, do którego nie udało nam się dotrzeć w roku 2017.


Po drodze zobaczyliśmy ciekawą roślinę Leontochir ovallei oraz całe pola kwitnących

Calandrinia sp. tworzące tzw. kwitnącą Atacama (Florido Atacama). Na szczycie szybko znaleźliśmy owocujące:








- Thelocephala (Eriosyce) spectabilis GM2225


Po wysiłku dobrze smakuje piwo Kunstmann.
Cerro Chuchampe 825 m n.p.m.

Poniżej szczytu widzieliśmy:
- Copiapoa echinoides GM2225.1


- Horridocactus carrizalensis GM2225.2 obecnie uznany za tożsamy z - Eriosyce eriosyzoides, z czym się nie zgadzam.


- Eulychnia castanea GM2225.3
Cerro Chuchampe 770 m n.p.m.

Wróciliśmy do głównej drogi, gdzie na pobliskich, żółtych skałach zobaczyliśmy:










- Thelocephala aerocarpa GM2226




- Copiapoa echinata GM2226.1


- Horridocactus carrizalensis GM2226.2
Parque Nacional Llanos de Challe 210 m n.p.m.

Jadąc w stronę wybrzeża sprawdziliśmy jeszcze miejsce, gdzie występuje podobno bardzo rzadko spotykana:








- Thelocephala nuda GM2227
Carrizal Bajo 100 m n.p.m.
Tych roślin znaleźliśmy bardzo wiele, a co mnie ucieszyło, były również nasiona.

------Ponieważ obiecałem Janowi, że pokażę mu stanowisko Copiapoa fusca GM1903, pojechaliśmy na południe od Huasco, w pobliże Los Bronces. Rośliny niestety nie kwitły, chociaż sporadycznie można było znaleźć nasiona.
Wróciliśmy w kierunku oceanu, aby niedaleko wybrzeża znaleźć spokojne miejsce, w którym za mocno nie wieje, na nocleg. Na pobliskich skałkach rosły Eulychnia castanea oraz:


- Leucostele (Trichocereus) nigripilis GM2227.1
Punta Alcalde 100 m n.p.m.
Tego dnia przeszedłem 15,78 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 860 m.

15.12.2022 czwartek – Punta Alcalde

Kolejny dzień poruszania się w kierunku południowym rozpoczęliśmy od odwiedzin lokalizacji wskazanej przez Jana, gdzie w niewielkim kanionie o stosunkowo małej powierzchni, a właściwie na jego obrzeżu, zobaczyliśmy również niezbyt liczną populację:






- Copiapoa griseoviolacea GM2228, z których niektóre niezbyt otwarcie kwitły, oraz




- Horridocactus atroviridis GM2228.1. Dostęp do typowej lokalizacji tych roślin jest obecnie niemożliwy, z uwagi na zamknięcie terenu przez rozbudowujące się chlewnie.
Arenilla 530 m n.p.m.

------Kolejną obiecaną Janowi lokalizacją było miejsce blisko rzeki Rio Limari, gdzie było odkryte przeze mnie stanowisko:










- Horridocactus jusseui GM1602, akurat pięknie kwitnące, jednak roślin było znacznie mniej niż w roku 2013. Rośliny te znane dotąd były pod nazwami Horridocactus (Eriosyce) spinosior, H. setosiflorus lub H. heinrichianus "intermedius", jednak badania DNA wykluczyły powiązania z gatunkiem H. heinrichianus. Ponaedto widzieliśmy tam




- Copiapoa pendulina GM2228.2
Fray Jorge 100 m n.p.m.

------Na nocleg udaliśmy się do Pichidangui, jednak poprzednio odwiedzony camping był zamknięty, wobec czego skorzystaliśmy z pobliskiego Cabañas Don Mateo.
Tego dnia przeszedłem 7,04 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 870 m.

16.12.2022 piątek – Pichidangui, cabañas

Czekała nas dosyć długa droga. W La Calera opuściliśmy Ruta 5 i przez zatłoczoną Melpilla w ślimaczym tempie dotarliśmy około 15:00 do Villa Alhue, a stąd na drogę wiodącą w góry. Miałem nadzieję, że uda mi się widzianymi na zdjęciach satelitarnych drogami dotrzeć w pobliże masywu górskiego Horcon de Piedra, który wznosi się na wysokość ponad 2000 m n.p.m., a przecież na nim odkryty został przez Rittera Horridocactus marksianus var. gracilis. Niestety, okazało się, że wszelkie drogi wiodące w te rejony obecnie są objęte terenami kopalnianymi i jako takie niedostępne, zamknięte bramami ze strażnikami. To kolejne niepowodzenie. Widoczne były wyłącznie:


- Trichocereus chiloensis v. australis GM2228.3
Villa Alhue 350 m n.p.m.

------Wróciliśmy, by dotrzeć do Pichilemu, a właściwie do Punta de Lobos, dokąd dotarliśmy już po 17-tej. Brzegiem oceanu dostaliśmy się do odkrytego przeze mnie w 2017 roku miejsca, gdzie dosłownie na kilku metrach kwadratowych rośnie:








- Horridocactus aspillagae GM1920, a w pobliżu






- Neoporteria subgibbosa GM1918 i
- Leucostele (Trichocereus) bolligerianus GM1919
Punta de Lobos 15 m n.p.m.

------Na kolację zajechaliśmy do restauracji w Pichilemu, a następnie znaleźliśmy camping na wlocie do Punta de Lobos.
Tego dnia przeszedłem 6,53 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 440 m.

17.12.2022 sobota – Punta de Lobos, camping

Kontynuując podróż na południe zatrzymaliśmy się w Chanquinque, ponieważ na skałach przydrożnych pojawiły się kaktusy:
- Neoporteria subgibbosa GM1921.
Chanquinque 5 m n.p.m.

------Minęliśmy Constitucion, zatrzymując się w wiosce rybackiej Caleta Pellines, ponieważ tutaj na straganach sprzedawane są świeże produkty morza, w tym nasze ulubione ceviche, czyli ryby podane na surowo z różnymi dodatkami. Dojechaliśmy do Loanco, gdzie na skraju lasu znana jest nam malutka populacja:








- Horridocactus aspillagae subsp. maechlerorum GM1922. Kilka roślin kwitło, ale też kilka dojrzałych owoców musiało nas zadowolić.
Loanco 55 m n.p.m.

------Ponad pół godziny zabrała nam droga do widocznej z daleka latarni morskiej Faro Carranza, od której zaczęliśmy przeszukiwanie brzegu morskiego. Po jakimś czasie dostrzegliśmy w trawie główki:












- Horridocactus aspillagae subsp. maechlerorum GM2229. Te rośliny były znacznie mniejsze niż na poprzednim stanowisku. Na szczęście kilka roślin kwitło, chociaż owoców nie miały.
Loanco 30 m n.p.m.

------Teraz chcieliśmy jak najszybciej wydostać się znad oceanu i dojechać do Ruta 5. Znowu zatrzymaliśmy się w tej samej wiosce na ceviche, po czym już bez przystanku (nie licząc tankowania) dotarliśmy do Curico, skąd obraliśmy kierunek wschodni wzdłuż rzeki Rio Teno.
------Pod wieczór dotarliśmy do Los Queñes, niewielkiej osady mającej charakter raczej wypoczynkowy, gdzie znaleźliśmy cabañas w postaci jednego domku na wynajem. Z wielką przyjemnością zadomowiliśmy się w nim, tym bardziej że małżeństwo wynajmujące domek było bardzo sympatyczne.




Tego dnia przeszedłem 11,20 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 440 m.

18.12.2022 niedziela – Los Queñes, cabañas

Po śniadaniu kontynuowaliśmy podróż w góry. Gdy na skałach dostrzegliśmy kuliste rośliny zrobiliśmy naturalnie postój, by zaopatrzyć się w pewne ilości nasion:


- Horridocactus marksianus subsp. lisocarpus
GM1677

Rio Teno 940 m n.p.m.

------Jechaliśmy dalej w górę rzeki, aż do odwiedzonego przeze mnie w 2017 roku miejsca, które wówczas było zupełnie bezludne. Teraz, przy niedzieli, wolne miejsca przy drodze zajęte były pojazdami wędkarzy, którzy poławiali wędrujące w górę rzeki łososie. Zatrzymaliśmy się i my, mając zupełnie inny cel – Austrocactus hibernus. Jednak pod skałami, gdzie niegdyś je znalazłem, nie było nic.
------Podjechaliśmy jeszcze kilka kilometrów, aż do granicy państwa. Dobrą godzinę zwiedzaliśmy teren po jednej i po drugiej stronie drogi, ale nic godnego uwagi nie dostrzegliśmy. Owszem, były tu jakieś stare


termy Baños San Pedro i czerwono kwitnące


Mutisia subulata
f. rosmarinifolia
, ale nic poza tym.
------Niezadowolony postanowiłem wrócić na poprzednie miejsce aby spróbować z innej strony obejść górę. Gdy zobaczyłem Sławka, który znalazł wejście na grzbiet wzniesienia, postanowiłem też się tam dostać. W międzyczasie Sławek już z niego zszedł, ale zawróciłem go, bo też tam spodziewałem się coś znaleźć. Na siodle między dwoma skalistymi wzgórzami odkryliśmy piękną, szkoda że nie kwitnącą populację:




Austrocactus hibernus GM2230. Na wielu roślinach widoczne były niedojrzałe owoce.
Rio Teno 1715 m n.p.m.

------Teraz zadowoleni ze znaleziska mogliśmy uznać naszą wyprawę za zakończoną i powrócić do hostelu w Los Andes. Już o zmroku do niego dojechaliśmy.
------Tego dnia przeszedłem 10,86 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 830 m.

19.12.2022 poniedziałek – Los Andes, hostal

Mając jeszcze co najmniej dzień czasu wolnego Jan chciał zobaczyć Austrocactus spiniflorus. Pojechaliśmy do Farellones. Na miejscu już kwitły, a nawet miały dojrzałe owoce:










- Horridocactus curvispinus GM2231, znaleźliśmy również jeden kwitnący










- Austrocactus spiniflorus GM1608
Farellones 2250 m n.p.m.

------Wróciliśmy do hostelu w Los Andes, gdzie zostawiliśmy Jana, którego już kaktusy przestały interesować (miał inne ważne zadania do wykonania), a sami podążyliśmy do niedalekiego Coimas, bo przecież od tej miejscowości nadana została nazwa jednej z Neoporteria. Obecnie prywatna zabudowa uniemożliwia dotarcie do skalistych wzgórz w pobliżu, ale widząc nieogrodzony teren, wstąpiliśmy na prywatną posesję. Faktycznie na zboczach widzieliśmy pokryte owocami:










- Neoporteria coimasensis GM2232
Coimas 670 m n.p.m.

Teren musieliśmy szybko opuścić, gdyż sąsiedzi na nas nakrzyczeli, że nie wolno wchodzić na prywatną posesję, chociaż teren nie został oznaczony ani ogrodzony.
Resztę czasu spędziliśmy w hotelu.
------Tego dnia przeszedłem 7,80 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 360 m.

20.12.2022 wtorek – Los Andes, hostal

Tego dnia przygotowywaliśmy się do wyjazdu, czyli czyszczenie wszystkiego i próba upakowania, bo przecież przybyły nam jeszcze upominki oraz pisco i piwo Kunstmann. Umyliśmy także nasze nowe auto, by nadawało się do oddania.


------W centrum miasta odbywał się jarmark świąteczny, wobec czego godzinę czy dwie tam straciliśmy. Wieczór uświetnialiśmy także większą dawką pisco, która zupełnie upoiła naszego Sławka.

21.12.2022 środa –Los Andes, hostal




------Po śniadaniu uregulowaliśmy sprawy finansowe z hostalem, po czym pojechaliśmy na lotnisko. Trochę czekaliśmy na kierowcę, któremu mogliśmy zdać auto. Z przekazaniem auta nie było kłopotu. Jeszcze trochę czasu straciliśmy na wymianę pieniędzy. Do Warszawy przez Paryż przylecieliśmy bez niespodzianek.
------Ostatecznie, pomimo wielu niepowodzeń i większego niż przewidywany nakładu finansowego (bo musieliśmy zapłacić za pomoc grua, a jego właściciel nie wywiązał się z obietnicy przekazania nam faktury, którą moglibyśmy udokumentować konieczność zwrotu od firmy wynajmującej), wszyscy wspólnie uznaliśmy wyprawę za udaną i ogólnie byliśmy zadowoleni.
------W trakcie pobytu w Chile przeszedłem w sumie 346 km i pokonałem sumaryczną różnicę wzniesień 18.464 m. To ostatnie może nie być całkowicie prawdziwe, bowiem aplikacja opiera swoje wyliczenia na podstawie pomiaru ciśnienia atmosferycznego, a to bywa zmienne.
------Darek wykonał wielką pracę będąc kierowcą. Sławek trochę nas rozczarował nadmiernym piciem, ale był mi towarzyszem w trudnych wyprawach, gdzie nikt inny nie chciał iść. Jan okazał się bardzo dobrym kompanem, chociaż trudniejsze trasy odpuszczał, czasami będąc blisko celu.

Home

 

Licznik po zmianie serwera 31.100 + licznik na strone